Emocje już opadły, sezon 2020 już za nami. Ameryki nie odkryję, ale pozostało mi dziś trochę czasu, by przyjrzeć się tabelkom i wydusić z nich coś ciekawego.
Ciężko porównywać w jakikolwiek sposób miniony sezon z rokiem 2019 oczywiście przez organizacyjny zamęt zasiany przez pandemię koronawirusa. Różnicy w liczbie czy lokalizacji zawodów nie będę omawiała, tych którzy pragną przypomnieć sobie np. poszczególne areny wyścigów odsyłam do kopalni wiedzy jaką jest oficjalna strona F1.
Zarówno w 2020 jak i w 2019 zwycięzcą został Lewis Hamilton, jednak z tą samą liczbą 6 najszybszych okrążeń. Statystycznie rzecz biorąc ten rok był w omawianej kategorii dla Brytyjczyka lepszy. Warto też podkreślić kolejny dowód na dominację Mercedesa w stawce. Hamilton i Bottas zdobyli dla ekipy łącznie 9 okrążeń, drugi w klasyfikacji konstruktorów Red Bull uzyskał dodatkowe punkty za najszybsze okrążenie zaledwie 3 razy, tyle samo co trzeci McLaren. Zauważę, że w tym roku tylko Verstappen punktował, zaś w zeszłym Holendra wspomógł również zespołowy partner z pierwszej części sezonu, Pierre Gasly. W 2020 Albon mający najlepszy po Mercedesie bolid na gridzie nie był w stanie wykręcić ani razu najlepszego czasu. Puszczę więc pytanie w eter, które powinno tak naprawdę brzmieć jak wyrzut sumienia do kierownictwa Red Bulla: czyżby degradacja Gasly'ego w drugiej połowie sezonu 2019 do Toro Rosso była naprawdę uzasadniona? Chyba chłopakowi nie dano szansy rozkręcić się na dobre, ale to tylko moje prywatne zdanie...
Silniki produkcji Renault, czyli te w autach McLarena i samego Renault zdobyły łącznie 5 okrążeń, ale to i tak prawie 2 razy mniej niż dwa bolidy Mercedesa razem. Jednym słowem...miazga. To samo można powiedzieć o rywalizacji wewnątrz stajni Srebrnych Strzał: sześć okrążeń Hamiltona do dwóch Bottasa to słaby wynik dla Fina, jeśli przypomnimy rok 2016 (w którym Hamiltona ostatecznie pobił Rosberg) - Nico zdobywając sześć razy najszybsze okrążenie pokonał zespołowego kolegę wynikiem dwukrotnie lepszym. Valtteri musi mieć świadomość, że trzeba dać z siebie jeszcze więcej w następnym sezonie, jeżeli chce coś jeszcze ugrać w Formule 1.
I chociaż nie przepadam za Lewisem Hamiltonem, to jako kierowca potwierdza że jest wybitnym sportowcem. Bottas i Verstappen ostatecznie zawsze gdzieś są za jego plecami - radziłabym im wykorzystać potencjał posiadanych samochodów, skoro Russell potrafił zrobić niezłe show podczas zastępowania w bolidzie W11 słynnej "czterdziestki czwórki".
Porażka w tym sezonie Ferrari jako konstruktora jest oczywista i nie będę pokazywała przyczyn tej katastrofy. O tym że słowo "katastrofa" może znaleźć się w tym komentarzu świadczy też fakt, że kierowcy Ferrari nie byli w stanie w żadnym z 17 wyścigów zdobyć dodatkowego punkcika za najlepsze okrążenie - w dwóch słowach: było wolno...
* korzystałam z tabel na www.formula1.com
Komentarze
Prześlij komentarz
Jeśli chcesz skomentować post - zapraszam! Pamiętaj jednak o szacunku dla autora, innych komentujących oraz osób wymienionych w artykułach.