Ostatnio przedmiotem moich analiz był sezon 1961 z Philem Hillem na czele. Dziś utknęłam również w latach sześćdziesiątych, tyle że dwa lata później od opisywanych wcześniej wydarzeń. Nadal z fascynacją spoglądam na mój mały model Lotusa 25, którego w realu pilotował Jim Clark - kolejna zapomniana legenda wymagająca odkurzenia.
Encyklopedie, literatura oraz eksperci od Formuły 1 ukazują Jima Clarka jako skromnego mężczyznę, którego można uznać za najlepszego kierowcę w historii dyscypliny. Nawet pięciokrotny mistrz świata J. M. Fangio miał osobiście wyrazić taką opinię. Dziś to dla nas nie do pomyślenia, gdy (jak do tej pory) zobaczyliśmy już wyczyny takich talentów Senny, Schumachera, Hamiltona czy Verstappena. A jednak - był ktoś taki jak oni, a nawet większy sześćdziesiąt lat temu. Nie będę wymieniała wszystkich rekordów ani statystyk będących dziełem Szkota, choć dwa są rzeczywiście imponujące: ośmiokrotny "Wielki Szlem F1"czy 33 razy zdobyte pole position.
Najbardziej jednak podczas szperania w historii spodobały mi się umiejętności Clarka jako kierowcy. Jak przytacza pan Mikołaj Sokół, Jim znał pracę auta i potrafił poinformować mechaników o swoich potrzebach dotyczących jego dostrojenia. Z kolei za kółkiem cechował się wolą walki (jak podczas szaleńczego manewru z zapłonem przy walce z Grahamem Hillem podczas brytyjskiego GP w 1965), automatycznym wyczuciem jak wykorzystać aktualne zachowanie samochodu na swoją korzyść (zmiana środka ciężkości przy podsterowności czy utrzymywanie płynności i spójności podczas pokonywania zakrętów), a także wspaniałą pracą hamulcami oraz ogólnym szybkim przystosowaniem się do różnych trybów wyścigowych i specyfiki jazdy w autach innych niż bolid F1 (występował z sukcesami w rozmaitych zawodach m.in. IndyCars czy wyścigach samochodów turystycznych - w 1965 roku jeździł łącznie w ponad sześćdziesięciu konkursach).
Skupię się jednak na przebiegu mistrzowskiego dla Clarka sezonu 1963, który dał w zielonym lotusie 25 kapitalny popis swojego talentu.
Na dziesięć wyścigów wspomnianego sezonu aż siedem padło łupem Szkota. Tylko Graham Hill (dwukrotnie: w Monako oraz na torze w USA) i John Surtees z Ferrari (na Nurburgringu) byli w stanie przeszkodzić Clarkowi w zupełnej deklasacji pozostałych kierowców. Jim Clark zdobył o prawie połowę więcej punktów niż drugi za nim w klasyfikacji indywidualnej Hill (warto w tym miejscu przypomnieć, że w tamtym czasie uwzględniano w niej sześć najlepszych rezultatów - stąd w statystykach Clark ma "tylko" 54 punkty (według "zwykłego" (dzisiejszego) dodawania wszystkich zdobytych oczek Jim miałby w rzeczywistości aż 73 punkty). Trzeba zaznaczyć, że jego partner zespołowy Trevor Taylor (w 1963 roku wystąpił obok Clarka we wszystkich wyścigach oprócz tego na Monzy) był w stanie zapisać przy swoim nazwisku tylko jeden punkt (nagradzano sześć pierwszych lokat: 1. miejsce - 9 pkt, 2. miejsce - 6 pkt, 3. miejsce - 4 pkt...). Śmiało można więc powiedzieć, że to właśnie Clark wywalczył dla Teamu Lotus mistrzostwo konstruktorów - zasłużenie, gdyż pojazd, który zespół zaoferował Szkotowi jest do dziś jedną z legend wyścigowych.
Majstersztyk pomysłowości Colina Chapmana - Lotus 25 - z ośmiocylindrowym silnikiem Climax FWMV i objętością skokową 1495 cm3 stał się pierwszym bolidem z monokokiem - miał sztywniejszą, ale zarazem lżejszą konstrukcję (i to kadłubową) niż budowane do tej pory modele. Innowacją był tu inny rozkład obciążenia auta. Aluminiowe pontony zamocowane m.in. po bokach (ostatecznie współtworzące podwozie) i będące jednocześnie elastycznymi (z uwagi na materiał) zbiornikami paliwowymi umożliwiły również obniżenie ustawienia kierowcy.
Wracając do wyczynów Clarka, kierowca Lotusa wykręcił w sezonie 1963 aż 6 najszybszych okrążeń. John Surtees był najlepszy w tej kategorii tylko trzykrotnie (w Monako, gdzie zwyciężył Hill; na Silverstone, mimo zwycięstwa Clarka oraz podczas GP Niemiec - tu kierowca Ferrari triumfował ponad 77,5 sekundy nad drugim Jimem Clarkiem). Stawka kierowców F1 w tamtym czasie naprawdę była interesująca. Oprócz Grahama Hilla (mistrza F1 z 1962) i Johna Surteesa (utytułowanego mistrza motocyklowego) fani obecnego zespołu McLaren wiedzą, że nowozelandzki przyszły założyciel ich teamu - Bruce - zajął w tamtym czasie 6. miejsce w klasyfikacji generalnej z 17 punktami, tuż przed Jackiem Brabhamem (już wtedy dwukrotnym mistrzem świata z 1959 i 1960 roku).
O torze w Monako Jim Clark pewnie starał się szybko zapomnieć. Pomimo wygranych kwalifikacji Szkot przejechał tylko 78% dystansu wyścigowego i nie ukończył zawodów. Chociaż Surtees zapisał w statystykach najlepsze kółko zawodów, to jego czas był 0,2 sek. gorszy niż wynik Clarka, który dał mu pole position.
Z kolei na torze Spa-Francorchamps kwalifikacje zdominował Graham Hill. Jim startował z ósmego miejsca na gridzie. Jeśli dorzucić do tego awaryjność skrzyni biegów lotusa, trudną konfigurację ówczesnego toru oraz fatalne warunki pogodowe (mokra nawierzchnia), to cudem można nazwać zwycięstwo Clarka, który zostawił drugiego na mecie Bruce'a McLarena aż 294 sekundy za sobą. Dodatkowo na 16. okrążeniu Clark dopisał przy swoim nazwisku najlepsze okrążenie rundy.
W Holandii Jim Clark kolejny raz udowodnił wartość swoją i lotusowej zielonej maszyny. Zwyciężył kwalifikacje z czasem 1:31.6, dorzucił kolejną wiktorię, pojechał najszybsze kółko na 56. okrążeniu i co więcej... zdublował całą stawkę! Na francuskim torze znów zdobył formułowego hat-tricka (pole position zyskał z czasem o 1,4 sekundy lepszym, jeśli zestawić go z czasem najszybszego kółka wyścigu).
Silverstone było zielono-czerwone. Kwalifikacje należały do Jima, wyścig też. Drugi wpadł na metę John Surtees, którego czas najlepszego okrążenia brytyjskiego Grand Prix był o 1,6 sekundy słabszy niż wynik Clarka na pole position. W Niemczech Clarkowi lekko powinęła się noga, gdyż ukończył jazdę na drugiej pozycji. Na Monzy wygrał zawody z trzeciego pola startowego, jednak czasu Surteesa z kwalifikacji nie poprawił. Zostawił jednak drugiego po sobie zawodnika półtorej minuty za swoim lotusem 25.4
Drugi po Monako najsłabszy rezultat Szkot zaliczył na Watkins Glen w USA - zdobył 4 punkty zajmując najniższy stopień podium. W Meksyku ponownie jednak zaliczył hat-tricka, popisując się w wyścigu jeszcze lepszym czasem niż tym z tempa kwalifikacyjnego. W Grand Prix RPA jedyne na co pozwolił konkurencji było najszybsze kółko w wykonaniu Dana Gurneya z zespołu Brabham.
Jim Clark stał się więc mistrzem świata. Zielony lotus 25, w którym wyjeździł zwycięstwa w 1963 roku, był niczym kilt, w który ubrał się prawdziwy Szkot. Najlepszym zakończeniem tego artykułu niech będą słowa tego wirtuoza F1: "Największą atrakcją wyścigów samochodowych jest dla mnie jazda samochodem jak najbliżej fizycznego limitu bez przekraczania go".
Miłośnik kierownicy... czy potrzeba czegoś więcej do sukcesu?
----------------------------------------------------------
korzystałam:
tabele i statystyki na www.formula1.com
https://www.oldracingcars.com/lotus/25/
https://www.oldracingcars.com/lotus/25/04
https://motohigh.pl/2020/09/21/jim-clark-dwukrotny-mistrz-swiata-biografia-legendy-motorsportu/
https://www.formula1.com/en/latest/article.jim-clark-what-made-him-so-good.6DXkoAanL2yMIyYE8AsauQ.html
https://sokolimokiem.com/mistrzowie-wielkiego-szlema/
https://sokolimokiem.com/jim-clark-wspomnienie/
https://www.autogen.pl/car-1146-Lotus-25.html
https://automobilownia.pl/auto-valhalla-latajacy-szkot/
https://autokult.pl/13025,legendarne-bolidy-formuly-1,all
https://www.ultimatecarpage.com/car/267/Lotus-25-Climax.html
https://www.redbull.com/pl-pl/bolidy-f1-ktore-zmienily-historie-ciekawostki-innowacje
https://strefainzyniera.pl/artykul/1234/aluminium-i-jego-stopy
https://pl.wikipedia.org/wiki/John_Surtees
https://pl.wikipedia.org/wiki/Jim_Clark
https://pl.wikipedia.org/wiki/Lotus_25
Komentarze
Prześlij komentarz
Jeśli chcesz skomentować post - zapraszam! Pamiętaj jednak o szacunku dla autora, innych komentujących oraz osób wymienionych w artykułach.