23 [#1/2022]. Vettel vs Verstappen - czyli co mówi statystyka o ich pierwszych mistrzowskich sezonach (2010, 2021)
Za kilka tygodni rozpocznie się kolejny sezon Formuły 1. Emocje po niesamowitej końcówce poprzedniej edycji chyba już ostygły. Nie wdając się ponownie w dyskusje, kto powinien wygrać sezon 2021, komu pomogli (lub nie) sędziowie, czy regulamin został złamany, jak zapewnić przejrzystość przepisom... - przed nami rewolucja techniczna mocno ingerująca w budowę bolidów. To jest w tej chwili najważniejsze. Zanim z tym wszystkim przyjdzie nam się zmierzyć, warto cofnąć się jeszcze na chwilę do tych, których oglądaliśmy na samym czele tabeli w sezonach 2010 i 2021.
W obu tych edycjach w mistrzostwach kierowców triumfowali zawodnicy Red Bulla. Przed dekadą gwiazdorem został Sebastian Vettel, ostatnio ulubieńcem kibiców Czerwonych Byków jest Max Verstappen. Mam wrażenie, że dobrze jest porównać osiągnięcia obu pilotów podczas sięgania przez nich po pierwszy czempionat. I niech statystyki będą w tym wypadku w miarę obiektywnym narzędziem oceny z racji tego, że trudno jednoznacznie porównać w ogóle talenty obu kierowców, w dodatku jeżdżących w innych realiach regulaminowych, technicznych i personalnych.
Sebastian Vettel
Pewnie nieliczni pamiętają, że młody wtedy Niemiec został mistrzem świata wygrywając zaledwie 5 z 19 wyścigów znajdujących się w kalendarzu. Matematycznie jest to ledwie 26% skuteczności. Za to kwalifikacje Vettel przechodził niesamowicie - aż dziesięciokrotnie stawał na pole position. Łupem zawodnika Red Bulla padło więc prawie 53% sobotnich rywalizacji. Jednak ta forma z rund kwalifikacyjnych jak widać nie do końca przekładała się na liczbę wygranych wyścigów. O przyczynie tego powiem jednak za chwilę.
Warto jeszcze zauważyć, że w pozostałych 9 wyścigach, gdzie bolid Sebastiana nie stał na pierwszym polu startowym, Vettel zaczynał zawody z drugiego lub trzeciego miejsca (trzykrotnie z drugiej pozycji plus kiedy Webber został przesunięty niżej przed wyścigiem przed GP Kanady; w Malezji, Monako i Turcji startował z trzeciego pola). Najniżej w kwalifikacjach zapisał się na torze Spa i na Monzy, gdzie w soboty był kolejno czwarty i szósty. Ciekawy jest jeszcze fakt, że tylko trzy z pięciu swoich zwycięstw Vettel zapewnił sobie m.in. poprzez pole position. Inną rzeczą jest passa kwalifikacyjna, która w przypadku Sebastiana trwała wtedy maksymalnie cztery weekendy z rzędu.
Wracając do zwycięstw Niemca, wprawdzie wygrywał tylko pięć razy, ale gdy nie stawał na najwyższym stopniu podium również uzyskiwał dobre lokaty, więc nie można mówić o jakimś przypadku. Podczas pozostałych jedenastu wyścigów, w których Sebastian docierał do mety (bez liczenia pięciu pierwszych miejsc i trzech nieukończonych zawodów), kierowca Red Bulla pięciokrotnie lądował na podium (dwa razy na drugiej pozycji: w Monako i Singapurze; trzy razy na trzecim miejscu m.in. w swojej ojczyźnie na torze Hockenheimring). Oprócz DNF-ów Vettel nie znajdował się w pierwszej dziesiątce tylko raz. Miało to miejsce w Belgii, gdzie przekroczył metę jako piętnasty. Tylko cztery bezpunktowe wyścigi dały więc prawie 80% efektywności tego kierowcy, jeśli chodzi o kolekcjonowane w tabeli wyników oczka.
Sebastian nie ukończył GP Australii, gdzie miał problem z mocowaniem jednego z kół.GP Turcji to z kolei incydent, w którym Vettel wyprzedzał kolegę z zespołu Marka Webbera i który do dziś jest ukazywany jako jeden z bratobójczych pojedynków w historii F1. Kolizja została spowodowana przez Vettela. Kraksa była nawet nieco podobna w strukturze wydarzeń (manewr wyprzedzania, dojazd do zakrętu, sprawa toru jazdy) jak ta z zeszłego roku na Silverstone między Verstappenem a Hamiltonem. Ostatni pechowy weekend Niemiec zaliczył w Korei Południowej. Tam zaś w bolidzie RB6 Vettela padł silnik. Można więc powiedzieć, że wina za niedojechanie do końca tych trzech wyścigów tkwiła w większości po stronie samego sprzętu oraz w przypadku zaś Turcji - młodej i gniewnej krwi Sebastiana.
Fot. 1. Sebastian Vettel - wygrywa GP Japonii (2010)
Pozostałaby jeszcze kwestia najszybszych okrążeń. Vettel w sezonie 2010 zapisał na swoim koncie tylko trzy takie kółka. Warto zauważyć, że Lewis Hamilton i Fernando Alonso wykręcili ich łącznie dziesięć (podzielili się liczbą). Warto przypomnieć, że jedno z najszybszych okrążeń padło łupem Roberta Kubicy podczas rundy na torze im. Gillesa Villeneuve'a w Kanadzie. Nawet kolega zespołowy Vettela, wspomniany już Mark Webber trzykrotnie dokonał tejże sztuki.
Trzeba zauważyć w tym momencie, jaką przewagą Vettel wygrał swoje pierwsze mistrzostwo. Po 19 rundach zgromadził 256 punktów. Drugi w klasyfikacji Fernando Alonso, reprezentujący wtedy barwy Ferrari, sezon zakończył dorobkiem 252 punktów. Sebastian pokonał ostatecznie partnera z zespołu przewagą 14 oczek. W ramach przypomnienia - wyniki w tabeli po przedostatniej rundzie kalendarza wskazywały wtedy Vettela zajmującego trzecią lokatę ze stratą 7 punktów za Webberem i 15 za Alonso. Marna perspektywa przed finałem sezonu. Pewne zwycięstwo z wypracowaną dziesięciosekundową przewagą nad drugim w wyścigu Hamiltonem pozwoliło zdobyć pierwszy czempionat.
Te dwa aspekty, najszybszych kółek i klasyfikacji generalnej - swoista różnorodność nazwisk ukazuje, że sezon 2010 obfitował w zawodników, którzy jednocześnie jeździli na bardzo wysokim poziomie. Można też mówić o niezłych możliwościach technicznych kilku zespołów. Tym bardziej myślę, że należy chwalić Sebastiana za walkę jak równy z równym z mistrzami takimi jak Alonso (2005, 2006), Hamilton (wtedy tylko 2008), Button (2009). Vettel wykorzystał swoją młodość i osiągi bolidu zaproponowanego mu przez Red Bulla - modelu RB6 o mocy 760 KM, który notabene zapewnił stajni pierwszy tytuł mistrza konstruktorów.
Max Verstappen
Już na pierwszy rzut oka widać, że skuteczność Maxa w jego premierowym mistrzowskim sezonie była niż Vettela w 2010. Aż dziesięć wygranych na 22 rundy daje 45% efektywności zawodnika Red Bulla w poprzednim roku kalendarzowym. Maksymalnie miały miejsce 3 zwycięstwa z rzędu - byłoby pięć (od Monako do Austrii), gdyby nie wybuch feralnej opony w bolidzie Holendra na ulicach Baku*.
Nie będzie odkryciem Ameryki, że zeszłoroczna rywalizacja Maxa dotyczyła tylko jednego przeciwnika - Lewisa Hamiltona. Jest to jedna z różnic między sezonami 2010 i 2021. Pokazują to punkty klasyfikacji generalnej oraz to, że do ostatniej rundy obaj zawodnicy podchodzili z identyczną liczbą punktów. Po wyścigu w Abu Zabi różnica między kierowcami wynosiła tylko 8 punktów. Trzeci w tabeli końcowej Valtteri Bottas uzyskał w 2021 roku 226 punktów. Różnica między pierwszym a trzecim miejscem wyniosła więc prawie 170 punktów - była zatem kolosalna. O zaciekłej walce właściwie tylko między wspomnianymi liderami Red Bulla i Mercedesa świadczy też uzyskana na koniec sezonu liczba wykręconych najszybszych okrążeń. Obaj piloci dołożyli po 6 kółek do swoich dorobków. Inną rzeczą potwierdzającą, że tylko oni dwaj tak naprawdę się liczyli, są zdarzenia między nimi (nie tylko wypadki jak np. na Silverstone czy Monzy, ale i mnóstwo bitew o zmianę na pozycji lidera wyścigu (np. GP Brazylii) czy klasyfikacji generalnej w ogóle). O ile Vettel przed dekadą nie był bezspornym kandydatem do tytułu, to Max był pretendentem od początku i myślę, że patrząc na formę reszty stawki miał nieco ułatwione zadanie - mógł się skupić na głównym rywalu.
Pomijając wspomnianych wyżej 10 zwycięstw warto podkreślić, że Verstappen ośmiokrotnie stawał na drugim stopniu podium, co daje łącznie 82% rund ukończonych na tzw. pudle. Jeśli dodać do tego, w pozostałych czterech wyścigach dwa razy nie dojechał do mety nie bezpośrednio ze swojej winy (mam na myśli GP Azerbejdżanu [gdzie pod koniec wyścigu na prostej wystrzeliła mu opona - a jechał po pewne zwycięstwo] oraz GP Wielkiej Brytanii, gdzie sędziowie uznali winę Hamiltona za zderzenie z młodym Holendrem [zakończone notabene wypadnięciem z toru zawodnika Red Bulla i potężnym zderzeniem z bandami]), a także 9. pozycję na węgierskim torze będącą skutkiem fatalnych decyzji podjętych tuż po starcie przez Bottasa, to można śmiało powiedzieć, że Verstappen do absolutnych granic wykorzystał własne umiejętności, aktualną dyspozycję, okoliczności wyścigowe oraz wspaniały samochód RB16B, który niczym nie ustępował mercedesom.
Swoisty geniusz Maxa można było zobaczyć podczas weekendów we Francji, Austrii (dwukrotnie), Stanach Zjednoczonych, Holandii czy Abu Zabi, gdzie nie tylko wygrywał kwalifikacje, ale i właściwie bezproblemowo wyścigi. Niezwykłe umiejętności przyszły młody mistrz pokazywał też w Rosji, gdzie startował z ostatniej pozycji ze względu na karę i wymianę części silnikowych, a metę przekraczał jako drugi zawodnik.
Trzeba jeszcze pochylić się nad kwalifikacjami wykonanymi przez Holendra. O ile Sebastian Vettel w 2010 popisał się naprawdę niezłą liczbą uzyskanych pole position, to Max niejako czaił się w okolicach tego premiowanego pierwszego pola, ale nigdy nie kończył ostatniej części kwalifikacji niżej niż na trzeciej pozycji. Wyłączając trzy rundy z formatem sprinterskim, gdzie nazewnictwo i samo zdobycie pole position na dzień dzisiejszy jest inne niż podczas normalnego weekendu (o czym można przeczytać w przypisie), Max startował z pole position ośmiokrotnie. Trzykrotnie zakwalifikował się jako drugi (musiał być jednak cofnięty za naruszenie przepisów z żółtymi flagami w Katarze, a w Monako startował nie mając nikogo przed sobą z powodu wycofania się Leclerca), sześć razy zaś z trzeciego miejsca (plus podczas GP Turcji, gdzie miał zaczynać z trzeciego, a startował z drugiego pola z uwagi na przesunięcie w tył Lewisa). Gdy dodamy do tego "zamieszanie" tytułowe ze sprintami, to dochodzi jedno pole position za wygrany sprint na Silverstone. Na Monzy Max sprint kończył jako drugi, ale dzięki cofnięciu Valtteriego zaczynał z pierwszego pola. Co by nie było, wygląda to imponująco jak na 24-latka, zwłaszcza jeśli staje się w szranki z kimś, kto ma zdobytych ponad 100 wygranych kwalifikacji...
Fot. 2. Max Verstappen obok swojego RB16B (2021)
Ostatnią statystyką między Vettelem a Verstappenem niech będzie liczba zwycięstw osiagnięta po zdobyciu w kwalifikacjach pierwszego pola. Z dziewięciu pole position Max zbudował aż siedem triumfów. Wyjątkiem było otwarcie sezonu w Bahrajnie oraz sławetne już GP Wielkiej Brytanii. Liczby mówią same za siebie - to jest 78% wykorzystanych przez zawodnika Red Bulla szans na wygraną (oczywiście w tym aspekcie).
Nie odejmując niczego Sebastianowi Vettelowi - oprócz niego w historii Formuły 1 tylko Prost, Fangio, Schumacher i Hamilton zdobyli minimum cztery mistrzostwa świata, statystyki wskazują na Maxa jako na generalnie lepszego w prowadzonym przeze mnie zestawieniu. Jednak jak już wspomniałam wcześniej, czy można w ogóle ich porównać?
Obaj używali jednostek napędowych o innych parametrach oraz wyprodukowanych przez inne firmy (Vettel wygrywał w 2010 na silniku Renault z ośmioma cylindrami o pojemności 2400 cm3, Max jeździł na Hondzie V6 1600 cm3). Obaj kierowcy w omawianych sezonach ścigali się na trochę innych torach (w porównaniu z tymi sprzed dziesięciu lat, niektóre powypadały [np. Australia], inne wskoczyły do kalendarza [np. Imola], a wszystko to związane z pandemią COVID-19). Inne były też zasady, co pokazuje m.in. kwestia sprintów czy najlepszego okrażenia.
Maxa i Sebastiana łączy jednak zasadnicza sprawa. Kierowcy stajni z Milton Keynes już na początku swojej kariery (obaj w chwili wygrania mistrzostwa mieli 23-24 lata) spełnili swoje marzenia jako kierowcy wyścigowego. Pokonywali mistrzów świata i wielu innych wybitnych pilotów. Walczyli do końca, by osiągnąć ten sukces. I chyba się udało...na kosmicznym wręcz poziomie.
* Trzeba przypomnieć, że sezon 2021 trochę miesza w statystyce, gdyż mieliśmy do czynienia z dziwnym rozwiązaniem sytuacji na torze Spa-Francorchamps, gdzie po przejechaniu jednego okrążenia w deszczowej aurze przyznano po połowie należnych punktów; wprowadzono też nowy format weekendu (wtedy tylko na 3 rundy) w postaci sprintów kwalifikacyjnych, które z kwalifikacji zrobiły ustawienie do sprintu, a ze sprintu swoiste kwalifikacje - zwycięzca kwalifikacji zostaje Królem Prędkości (Speed King), zwycięzca sprintu - zdobywcą pole position (aktualne na 31.01.2022); w porównaniu do 2010 w sezonie 2021 były np. doliczany punkt za najszybsze okrążenie.
--------------------------
korzystałam:
tabele i statystyki na www.formula1.com;
pl.wikipedia.org
en.wikipedia.org
https://motohigh.pl/2020/08/27/sebastian-vettel-starty-historia-gp-turcji/
https://www.auto-swiat.pl/wiadomosci/aktualnosci/grand-prix-abu-dhabi-2010-vettel-najmlodszym-mistrzem-swiata-kubica-5-relacja-wyniki/7hy1r2p
https://autokult.pl/lp/kalkulator-jednostek-mocy-momentu-obrotowego-i-predkosci
https://www.redbullracing.com/int-en/cars/rb6
https://www.redbullracing.com/int-en/cars/rb16b/
https://www.polsatsport.pl/wiadomosc/2021-06-06/gp-azerbejdzanu-sergio-perez-wygral-w-baku/
https://www.cyrkf1.pl/gp-abu-zabi-2021-wyscig-ktory-przejdzie-do-historii/
https://www.f1fanklub.pl/2021/07/wyniki-gp-wielkiej-brytanii-2021.html
https://sport.onet.pl/formula-1/f1-gp-wegier-szalony-wyscig-wspaniala-pogon-lewisa-hamiltona-i-triumf-estebana-ocona/2m1q0qq
https://www.formula1.com/en/results.html/2021/races/1077/russia/starting-grid.html
Komentarze
Prześlij komentarz
Jeśli chcesz skomentować post - zapraszam! Pamiętaj jednak o szacunku dla autora, innych komentujących oraz osób wymienionych w artykułach.