Przejdź do głównej zawartości

Koński Ogon #3 - komentarz do GP Azerbejdżanu

    Asfalt w Baku powoli zaczyna stygnąć, hałas ucichł - GP w Baku za nami. SergioPerez jak zwykle profesjonalny, w wywiadzie po wyścigu podkreślał ważność wyniku zespołowego nad indywidualnym, choć przez radio, tak jak mówili komentatorzy Eleven Sports, czuć było lekką frustrację Meksykanina.      

    Start zawodnika z "jedenastką" wykonany był przez Pereza po prostu po profesorsku. Po ostatnim sukcesie w Monako czuć, że partner Maxa zaczyna mieć chrapkę na tytuł. Zrozumiał, iż ma tę jedyną w karierze szansę (bo posiada fantastyczną maszynę) na indywidualne zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Odpuścił liderowanie w wyścigu na korzyść Verstappena, bo jest naprawdę dobrym sportowcem - liczy się z zespołem bardziej niż z własnymi ambicjami, czego nie można powiedzieć o Lando Norrisie, który do ostatnich metrów nie chciał odpuścić Danielowi Ricciardo. 

    Z komunikatu inżynierów McLarena czuć było, że chcą spławić Lando, który naciskał na zamianę pozycji z Australijczykiem (to pytanie jak do rozkapryszonego chłopca po przekazaniu strategii na Alonso: "Happy"?). Ale jak Zak Brown tłumaczyłby się po poleceniu zespołowym, jeśli nie pozwolił na wyprzedzenie Lando przez Ricciardo na początku wyścigu? Po zeszłorocznym GP Rosji nie widzę nadal pokory u Brytyjczyka, który zamiast bardziej skupić się na wynikach, wyładowuje irytację na obecny model zespołu MCL36 (który nie pozwala mu walczyć o najlepsze lokaty) w rywalizacji zespołowej. A nie musi udowadniać że dla ekipy jest "jedynką", jeśli patrzeć na dotychczasową formę jego partnera z ekipy.

    Trzeba jednak przyznać, że Ricciardo rozegrał dobrze dystans na ulicach Baku. Bardzo długo trzymał się wysoko w tabeli na twardych oponach. Miał trochę pecha, gdy pojawiła się druga wirtualna neutralizacja, bo właściwie znalazł się w nieodpowiednim miejscu do zjazdu na wymianę ogumienia. Osobiście cieszę się że utarł nosa Norrisowi. Dobrze dla zespołu McLaren, że obaj kierowcy zdobyli punkty. Taka sama sytuacja znalazła się na końcowej tabeli wyścigu dzięki rezultatom obu kierowców Mercedesa, Alpine i oczywiście zwycięskiego Red Bulla.

    Powtórzę to, co powiedział pan Michał Gąsiorowski: żal patrzeć na ledwo żywego Hamiltona. Przecież on ma prawie 40 lat na koncie, narzekania na kręgosłup po wieloletnim obciążeniu sportem motorowym są normalne, a co dopiero po dwugodzinnej skakance na drodze. Naprawdę można współczuć Lewisowi, który widać że fizycznie nie domaga przez porpoising (a to podskakiwanie jest najgorsze ze wszystkich zespołów). Russell jest młody i mniejszą ma presję psychiczną, czego teraz i po GP Abu Zabi 2021 nie można powiedzieć o siedmiokrotnym mistrzu świata. Podziwiam Hamiltona, że w ogóle dojechał na metę. Co do George'a jest wspaniałym, równym, zawsze czujnym wbrew okolicznościom i wytrzymałym kondycyjnie kierowcą. Piękne wyniki wyciśnięte z taczki Mercedesa (jak to w ogóle brzmi - czy ktoś pomyślał że to kiedyś będzie możliwe?), na którą lepiej nie patrzeć na prostych, które powinny najbardziej cieszyć zawodnika. Warto dodać, że normalnie ciało doznaje wielomięśniowych obciążeń, a co dopiero, gdy się jedzie 343 km/h (jak Max za Leclerciem na 8 okrążeniu.

    Trzeba jednocześnie podkreślić, że starszy od Hamiltona Alonso ma się dość dobrze zarówno fizycznie jak i na torze. Mówię to po raz kolejny - on bawi się jazdą. Miło patrzeć na regularność bolidów Alpine w tym sezonie. 

    Vettel czuje się w Baku jak w domu. Zawsze lokował się tu wysoko. W zeszłym roku stał na podium, dziś mógł podobać się szybszy wyjazd przed Hamiltona w alei serwisowej, mądry i też szybki powrót na tor po zblokowaniu kół z wyjazdem na boczną ścieżkę. Skończyło się solidnymi punktami dla Niemca i całego zespołu Astona. Dzięki wynikowi Sebastiana Aston Martin zrównał się punktami z bolidami Haasa. 

  Wyścig w Baku 2022 był wyścigiem awarii. Padły bolidy z silnikami z Maranello (oba ferrari, po jednym: haas i alfa). Dosłownie połowicznie otwarty DRS u Tsunody zaklejany był szarą taśmą. Tsunoda jechał wcześniej w pierwszej dziesiątce, a tylne skrzydło popsuło mu niedzielę. 

    Red Bull się umacnia w klasyfikacji generalnej. W tej części sezonu częściej na różnych poziomach zawodzi Ferrari. Dramat Charlesa Leclerca, który znów nie zawinił i tym samym spadł na trzecie miejsce w generalce. Horror przeżywa na pewno Zhou, który miał świetnie kwalifikacje i jechał po oczka). Co do Alfy - piękne malowanie z zieloną pokrywą silnika na GP w Baku powinno zostać do końca sezonu. Wracając do Ferrari, stajnia ma już jako zespół 80 punktów straty do Czerwonych Byków.

Fot. 1. Malowanie Alfy Romeo na GP Azerbejdżanu 2022

źródło: https://pbs.twimg.com/media/FU0QR5eXsAEnGqG?format=jpg&name=4096x4096; z konta na Twitterze: Jean-Philippe Imparato 9.06. 4:11 PM; https://twitter.com/JPImparato/status/1534901088159137794 [dostęp: 12.06.2022];

    Na pochwałę zasłużył Pierre Gasly. Jechał ładnym tempem, bronił się jak mógł przed Hamiltonem. Tak jak w zeszłym sezonie w Azerbejdżanie - i teraz był wysoko. Skończył przed Tsunodą, a zawsze sukces nad partnerem z ekipy podbudowuje kierowcę.

    Ogólnie można powiedzieć, że było ciekawiej niż w Monako, ale szczerze dosyć już mam torów ulicznych. Czekam na normalne obiekty z pułapkami żwirowymi czy trawą, a nie tylko z bandami, kamienicami czy też potężnymi wieżowcami.

---

por. z www.formula1.com



Komentarze