Wielu komentatorów, dziennikarzy i ekspertów oraz chyba wszyscy, którzy oglądali GP na Silverstone w tym roku, zapamięta przede wszystkim, jak system halo uratował życie Chińczykowi Guanyu Zhou. Tak samo jak wypadek Grosjeana w Bahrajnie w 2020 roku, oglądanie powtórki zdarzenia z udziałem kilku pilotów oraz ślizgającego się na głowie kierowcy Alfy Romeo przyprawiło mnie o dreszcze. Powiem jeszcze raz, to co inni przez te dwa dni zdążyli już zauważyć: niesamowite, że po tak groźnym wypadku możemy rozmawiać z kierowcą, który kilka godzin później wygląda tak, jak wtedy gdy wchodził do bolidu. Wielkie brawa dla wszystkich inżynierów i speców od bezpieczeństwa pracujących w szeregach FIA i F1. Wypadek Zhou utwierdził mnie po raz kolejny, że zwykłe tory są lepsze niż uliczne. Co by się stało z kolegą zespołowym Valtteriego Bottasa, gdyby to samo zdarzyło się w Arabii Saudyjskiej czy w Miami? Chociaż po skończeniu się pułapki żwirowej Chińczyka wystrzeliło na płot (nadal zbyt bliska